Kolejny dzień

Kolejny dzień, znów budzi mnie lęk, szepcze do ucha: „Nie dasz rady, nie działaj. Nawet nie wychodź z domu”. Kiedy już nawet odważę się wyjść czuje się jak w śnie. Wszystko jest tak rażące i zarazem zagrażające. Czuje się samotna chociaż wokół tłum ludzi. Każdy pędzi przed siebie, wszędzie głośno… Mam uczucie jakbym zwariowała. Jakbym była duchem, nie miała łączności z ciałem. Pojawia się ściskanie w środku. Moje ciało się buntuje, myśli torpedują. Czuję jakby zawładnął mną lęk. Nie jestem w stanie tego zatrzymać. Czuję się jakby złapał mnie paraliż i nie mogę nic zrobić. Chociaż w głębi coś mi mówi „zrób”, nie jestem w stanie. Ciężko to nawet opisać słowami co się dokładnie we mnie dzieje. To po prostu zniewala. Ciało odczuwa wszelkiego rodzaju dolegliwości, od bólu głowy, po uczucie duszności czy ucisk w klatce. Jakbym miała umrzeć.

Znaleźć bezpieczne miejsce…

To ten moment, w którym po prostu muszę uciekać. Do miejsca, w którym znajdę ukojenie. Wracam do domu kładę się, bo mam wrażenie, że serce mi wyskoczy. Ból przeszywa moją klatkę, pół godziny leżę bezwładnie. Powoli zaczynam już rozumieć, że lekarz w tym przypadku nie pomoże. Dostanę tylko tabletki uspokajające lub inną metodą moje lęki zostaną za chwilę uciszone, bo badania i tak nic nie wykażą. Jestem zdrowa fizycznie, to tylko moje myśli płatają figle. Największą walkę jaką muszę stoczyć, to ta z własnym umysłem. Myśli tworzą więzienie dla duszy. Odrealniają mnie, powodują że nie potrafię być tu i teraz. Uciekam wciąż od rzeczywistości.

Droga wyjścia

Pozostanie w tym co odczuwam i zrozumienie co się dzieje w danej chwili, to klucz do rozwiązania. Świadomość zaczyna cały proces. Przede wszystkim, to nie definiować siebie na podstawie diagnozy. To są tylko słowa, które nie tworzą mnie. Chodzi o głębokie zrozumienie i zdefiniowanie, jako indywidualnego człowieka, który jest wyjątkowy. Ważne jest zatrzymanie się i zaopiekowanie się wewnętrznym „JA”, które jest skrzywdzone. Lęki i wszelkiego rodzaju zachowania są tylko sygnałem, który wysyła moje ciało mówiąc: „zajmij się mną!!!” Od zrozumienia wszystko się zaczyna. Gdy zaczynam podchodzić do siebie jak do przyjaciela, to pewne zachowania stają się jasne. Pomocne w tym całym procesie jest wsparcie drugiej osoby, najlepiej specjalisty. Pozwala w sposób subiektywny spojrzeć na sytuację.

~Agnieszka